Planuję… aby mieć czas dla siebie. Odkąd w kwietniu 2017 roku założyłam bullet journal, znacząco ogarnęłam chaos. Przede wszystkim nauczyłam się planować swój czas wolny i wyznaczyłam sobie miejsce dla przyjemności. Przestałam się fiksować wyłącznie wokół pracy, znacznie ograniczyłam jej czas. Wpisy z serii Czas dla siebie… poświęcone są temu, aby pokazać Wam, że można swoje dni zaplanować tak, aby w każdym znalazła się chociaż chwila na przyjemności. Jakie zatem przyjemności odnalazłam w mijających dniach? Zobaczcie!
Czas na czytanie…
Przekroczyłam wczoraj magiczną liczbę 80 – z zaplanowanych na ten rok 52 książek do przeczytania. Owszem, jestem w trochę lepszej sytuacji i mam na to więcej czasu, ale… były lata, kiedy pracowałam i udawało mi się przeczytać 120 książek rocznie 😉
Muszę się też pochwalić, że poczyniłam ogromny postęp – kilka tygodni temu odkryłam Legimi i przeczytałam już 3 książki w wersji elektronicznej! I tu chyba należy się dłuższe wyjaśnienie. Ja uwielbiam posiadać książki. Tak fizycznie. Kupić, przeczytać i mieć. Problem zaczął się wtedy, gdy stały się one bardzo drogie (ponad 40 zł za egzemplarz), a niektóre z kupionych nadawały się tak naprawdę do jednokrotnego przeczytania. Owszem, fajna, ale na raz. Wiedziałam, że nigdy do jakiejś pozycji nie wrócę, a miejsca w domu naprawdę nie ma aż tyle, aby przechowywać wszystkie. No i żal mi się robiło zwyczajnie, gdy wydawałam na książkę ponad 40 zł, czytałam, a potem oddawałam za darmo do biblioteki. [tutaj od razu zrobię kolejną dygresję – nie, nie sprzedaję książek, fotografowanie, wystawianie, a później pakowanie i jazda co kilka dni na pocztę + stanie tam czasem w półgodzinnej kolejce nie wchodzi z w grę – cenię swój czas wyżej, niż te kilkanaście złotych, które mogłabym uzyskać, straconego czasu na pewno by mi to nie zrekompensowało, wolę oddać do biblioteki].
I to był powód sięgnięcia po Legimi. Najwyższy abonament miesięczny wynosi cenę jednej książki, więc już mi się zwrócił trzykrotnie. A żadna z pozycji, którą wybrałam do przeczytania nie była warta zostawienia jej w domu. Jestem więc ogromnie zadowolona z dokonanego wyboru. Oczywiście poczyniłam założenie, że jeśli przeczytam w ten sposób coś wyjątkowo wartościowego, to później zakupię wersję papierową.
Co zatem udało mi się przeczytać w czasie minionych kilku tygodni?
- John Green „Gwiazd naszych wina” 69/52
- Anna Kańtoch „Pokuta” 70/52
- Wojciech Chmielarz „Rana” 71/52
- Joseph Murphy „Potęga podświadomości” 72/52
- Max Czornyj „Rzeźnik” 73/52
- Remigiusz Mróz „Hashtag” 74/52
- Remigiusz Mróz „Behawiorysta” 75/52
- Aleksandra Rumin „Zbrodnia po irlandzku” 76/52
- Olga Gromyko „Wierni wrogowie” 77/52
- Thomas Erikson „Twój szef jest idiotą” 78/52
- Magdalena Witkiewicz „Milaczek” 79/52
- Przemysław Semczuk „Czarna wołga” 80/52

Czas na zakupy...
Oj zaszalałam 😉 Ale lubię takie szaleństwo nie odmawiam go sobie, jeżeli mogę. Największym chyba i najbardziej upragnionym nabytkiem stał się cudowny stary kredens do kuchni, o którym marzyłam już od dawna. W sierpniu udało się to marzenie zrealizować.
Ogromnie dużo jest też zakupów papierniczych, które w tym okresie życie są dla mnie priorytetowe. Te zrobione są przede wszystkim w sklepach Tedi, Action i Tiger – czyli tych ulubionych. W sierpniu sporo ciekawych rzeczy pojawiło się też w szkolnej ofercie Biedronki.
Zresztą – sami zobaczcie:

Czas na podróże…
Staramy się wykorzystywać każdą okazję, aby zobaczyć coś ciekawego. Tym razem moja kolekcja odwiedzonych i sfotografowanych krzyży pokutnych powiększyła się aż o 19 kolejnych okazów, oto najpiękniejsze:

Czas na planowanie…
Wrzesień zaplanowałam w najnowszym planerze Pani Swojego Czasu (z którą zresztą udało mi się spotkać w sierpniu na żywo!). Tym w kolorze pudrowego różu. Dołożyłam kilka jesiennych akcentów w postaci naklejek własnego projektu i produkcji 🙂

Tu możecie zobaczyć, jak mi wyszło:
Do poczytania!
Na koniec tradycyjnie zapraszam Was:
- do zakupów w sklepie BULLET-DRAGON (który został reaktywowany w zupełnie nowej odsłonie! znajdziecie tam naklejki do planowania nauczycielskiego oraz początek zupełnie nowej serii produktów – planery do pobrania w formacie pdf i samodzielnego wydruku!)
- profilu INSPIROW.ANKI rzecz jasna też
- do obserwowania mojego IG, ponieważ codziennie staram się tam powiedzieć Wam coś miłego na story
- i oczywiście do zapisywania się na NEWSLETTER, gdyż co jakiś czas piszę Wam sporo miłych słów i często dołączam prezent… a zamierzam dać ich teraz całkiem sporo 😉

Fajne te planery pionowe, aż by się chciało zdradzić planer PSC i wrócić do segregatora 🙂 Może rozważysz wersję z marginesem, żeby było miejsce na dziurki?
Świetny pomysł! Dziękuję 🙂