Moje dwa największe obrazy – “Maki” Moneta i widok z mostem – wyszywałam jeszcze na tkaninie o policzalnych nitkach (jak len). Nie było wtedy aidy (przynajmniej w jedynej pasmanterii w moim mieście), musiałam bardzo uważać, odliczając nitki – cud, że ani razu się nie pomyliłam… (żadnych linii pomocniczych nigdy nie stosowałam).

Później dopiero odkryłam aidę… firmowa mulina pojawiła się w sklepie trochę wcześniej, najpierw Anchor (obrazki z “Anny” już nią wyszywałam), potem DMC…
